Trzymał w dłoni butelkę ze smoczkiem. Bosy chłopiec błąkał się przy ekspresówce. „Wspinał się na barierki”
W czwartkowy wieczór, 3 lipca, w Kołobrzegu doszło do niepokojącego zdarzenia. Tuż po godzinie 18, samotnie chodnikiem wzdłuż ruchliwej i niebezpiecznej drogi ekspresowej S6 wędrował chłopiec. Był jedynie w koszulce i bieliźnie, bose stopy nie miały żadnej ochrony przed chłodem i zanieczyszczeniami. W ręku dzierżył dziecięcą butelkę ze smoczkiem. Niestety, żadna dorosła osoba nie towarzyszyła mu podczas tego spaceru.
Pomoc od policjanta na wolnym od służby
Niecodzienny widok chłopca dostrzegł jadący samochodem podkomisarz Krzysztof Ruciński z kołobrzeskiej policji, który był wówczas poza służbą. Szybko zareagował, zatrzymując pojazd i blokując pas ruchu, by móc bezpiecznie podejść do dziecka. Policjant widział, jak chłopiec w pewnej chwili próbował wspiąć się na barierki ochronne nad trasą S6, co oznaczało duże niebezpieczeństwo dla jego życia i zdrowia.
Niebezpieczne chwile przy ruchliwej drodze
Gdy dziecko zacząło wspinać się na barierki, policjant natychmiast ruszył mu na pomoc, skutecznie ściągając chłopca z niebezpiecznego miejsca. Przestraszony chłopiec próbował oddalić się w stronę pobliskiej ulicy, jednak funkcjonariusz nie spuszczał go z oczu, kontynuując opiekę do czasu pojawienia się odpowiednich służb.
Z uwagi na realne zagrożenie życia dziecka podkom. Krzysztof Ruciński natychmiast zareagował, zatrzymał swój samochód i zablokował pas ruchu, by bezpiecznie do niego podejść. W pewnym momencie chłopiec zaczął wspinać się na barierki ochronne nad drogą ekspresową. Policjant natychmiast podbiegł, by ściągnąć go z niebezpiecznego miejsca. Wyraźnie przestraszony chłopiec zaczął oddalać się w kierunku jednej z pobliskich ulic, ale funkcjonariusz nie tracił go z oczu
– poinformowała Komenda Powiatowa Policji w Kołobrzegu.
Kontakt z dzieckiem – trudności i wyjaśnienia
Policjant natychmiast powiadomił dyżurnego komendy, który wysłał na miejsce patrol. Gdy mundurowi pojawili się na miejscu, chłopiec uspokoił się i wsiadł do radiowozu. Niestety, kontakt z dzieckiem był utrudniony, gdyż prawdopodobnie chłopiec cierpiał na zaburzenia rozwoju, co utrudniało komunikację z nim.
Ustalono okoliczności zdarzenia
Szybko udało się wyjaśnić przebieg zdarzeń z feralnego wieczoru. Okazało się, że chłopiec oddalił się z ogródków działkowych, które znajdowały się około 600 metrów od miejsca, gdzie go odnaleziono. Matka dziecka zorientowała się o jego zaginięciu dopiero po kilkunastu minutach i rozpoczęła poszukiwania, a następnie zawiadomiła służby.
Szczęśliwy finał dzięki szybkiej reakcji
Historia zakończyła się szczęśliwie dzięki natychmiastowej i profesjonalnej reakcji podkomisarza Rucińskiego. Dziecko nie doznało obrażeń i w krótkim czasie zostało oddane pod opiekę matki. Kobieta została pouczona przez służby w sprawie nienależytej opieki nad dzieckiem.
Komentarze