Tragiczna śmierć matki i syna w Tarnobrzegu – dramat za zamkniętymi drzwiami

W jednym z mieszkań przy ulicy Orzeszkowej w Tarnobrzegu (województwo podkarpackie) rozegrała się tragedia, która wstrząsnęła lokalną społecznością. 57-letni mężczyzna zginął nagle, prawdopodobnie na skutek choroby. Po jego śmierci odkryto, że pozostawił nie tylko puste mieszkanie, lecz także swoją 95-letnią, ciężko schorowaną matkę. Kobieta, unieruchomiona w łóżku, nie miała możliwości wezwania pomocy i nikt nie słyszał jej wołania o pomoc. Wszystko wskazuje na to, że zmarła z głodu i wycieńczenia.

Ciała matki i syna odkryte przypadkiem

Jak relacjonuje „Tygodnik Nadwiślański”, tragiczne wydarzenia rozgrywały się przez kilka dni za zamkniętymi drzwiami mieszkania. Dopiero sąsiedzi zaczęli podejrzewać coś złego, gdy w klatce schodowej pojawił się intensywny, niepokojący zapach. Wówczas na miejsce wezwano policję, która z pomocą strażaków weszła do mieszkania i znalazła tam dwa ciała.

Kim była pani Marysia?

Mieszkańcy bloku pamiętają starszą kobietę, znaną jako pani Marysia, która rzadko opuszczała swoje mieszkanie na trzecim piętrze. Kiedyś pracowała jako woźna w szkole, lecz od wielu lat praktycznie nie wychodziła z domu. To jej codzienna cisza i niewidoczność sprawiły, że nagłe zniknięcie nie wzbudziło niepokoju. Opiekował się nią jedynie jej syn Kazimierz. Dodatkowo jedna z sąsiadek, która utrzymywała bliższy kontakt z rodziną, przebywała w tym czasie w sanatorium.

„Nie możemy sobie z tym poradzić. To się działo tuż obok nas. A myśmy się nie zorientowali.” – mówi sąsiadka w rozmowie z „Tygodnikiem Nadwiślańskim”.

Brak wcześniejszych sygnałów – rodzina nie była pod opieką

Informacje o sprawie trafiły do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie dopiero po fakcie. Urzędnicy tłumaczą, że nie posiadali żadnych zgłoszeń ani sygnałów wskazujących na potrzebę interwencji wobec tej rodziny. Rodzina nie była objęta żadnym nadzorem służb socjalnych.

Prokuratura bada okoliczności tragedii

Wiadomo, że dramat ujawnił się pod koniec maja lub na początku czerwca. Według ustaleń „Faktu”, ciała mogły spoczywać w mieszkaniu nawet przez dwa tygodnie lub dłużej. Sekcja zwłok nie wskazała jednoznacznej przyczyny śmierci 95-letniej kobiety, jednak prokuratura podkreśla, że nie można wykluczyć, iż zmarła z powodu wycieńczenia.

Syn zmarł prawdopodobnie wcześniej. Przeżywał poważną chorobę – cierpiał na marskość wątroby, która mogła doprowadzić do nagłej śmierci.

„Wszystko wskazuje na to, że najpierw zmarł syn, a potem matka. Jednak nie jesteśmy w stanie dokładnie ustalić, w jakim odstępie czasu to nastąpiło.” – mówi prokurator Andrzej Dubiel, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.

Obecnie prowadzone jest śledztwo wyjaśniające wszystkie okoliczności tragedii. Na tę chwilę nie ma przesłanek świadczących o udziale osób trzecich – mieszkanie było zamknięte od środka, co dodatkowo wyklucza możliwość ingerencji z zewnątrz.

Dlaczego tragedia pozostała niezauważona?

Wielu mieszkańców sąsiadujących budynków wyraża zdziwienie, że tragedia rozgrywała się praktycznie na ich oczach, a nikt nie zareagował wcześniej. Brak kontaktu z rodziną oraz nieobecność osób z najbliższego otoczenia sprawiły, że nikt nie pomyślał, aby sprawdzić, co dzieje się w mieszkaniu pani Marysi i jej syna.

Ta historia boleśnie uwypukla problem samotności starszych, często schorowanych osób, które bez wsparcia bliskich są wyjątkowo narażone na niebezpieczeństwo.

Podsumowanie

Tragedia, która wydarzyła się w Tarnobrzegu, to bolesne przypomnienie o tym, jak ważna jest troska o osoby starsze i samotne w naszych społecznościach. Historia pani Marysi i jej syna porusza i skłania do refleksji nad tym, jak wielu seniorów może przeżywać trudności bez pomocy oraz na jak wiele sygnałów powinniśmy być wyczuleni, aby nie dopuścić do powtórzenia tej tragedii.

Komentarze

Loading...
error: Content is protected !!